top of page
Zdjęcie autoraAnna Turula

Kim jest a kim mógłby być uczeń w Niebieskiej Szkole

W swoich opowieściach z Niebieskiej Szkoły pisałam już o różnych sprawach. Pozostał tylko jeden element układanki, bez którego ten narracyjny puzzle nie będzie kompletny: uczniowie. Zatem, dziś właśnie o Was, drogie bombelki :)


Szkoła pod żaglami zaprasza na swój pokład licealistów z klas I-III, czyli tzw. pokolenie alfa. Co o nich wiemy? Z opisów całkiem dużo. W ramach spółdzielni akademickiej, posłużę się cytatem z wykładu Joanny Mytnik (całość nagrania TUTAJ):


 

Czy na STS Fryderyk Chopin zaobserwowałam te cechy? Jak najbardziej. Widziałam dużo odwagi (wchodzenie na reje!), asertywność i pewność swoich racji, wyrażanych głośno i bez oporów, w tym sprzeciwianie się autorytetom (nauczyciele), wyrażanie własnego zdania (o różnych aspektach życia na statku), nieustępliwość (w egzekwowaniu tego, co im się należy) czy przekonanie, że są wyjątkowi.

Jako nauczycielka zastanawiałam się oczywiście – tak, jak autorka artykułu na temat na portalu gazeta.pl – „jak można wspierać ich rozwój, dbając o wyjątkowe cechy?” Gazeta.pl odpowiada: „Przede wszystkim trzeba dziecku-borsukowi zostawić możliwość wyrażenia własnego zdania, zarazem dbając o rozwijanie jego ciekawości. Ważne jest też odpowiednie wyznaczenie pociesze granic tak, aby miało poczucie sprawczości i wolności, a jednocześnie było bezpieczne.”


Co ja o tym sądzę? Zgadzam się. W poprzednim wpisie starałam się pokazać różne możliwości w zakresie wyrażania własnego zdania. Pierwszym jest dawanie wyboru (jak w przypadku decyzji, które projekty chce się wykonać). Innym – stwarzanie możliwości (tematycznych, formalnych), by uczeń chciał przemówić swoim głosem (blog, mem, komiks, rap i inne projekty twórcze). Wreszcie kreowanie okazji do tego, by wyrazić własne zdanie na temat spraw osobiście ważnych (projekt I spy with my critical eye, w którym można było krytycznie opisać status quo i zaproponować rozwiązania różnych problemów). Dziś natomiast chcę poruszyć problem stawiania alfom granic i nakreślić obszary, w których, moim zdaniem, należy to robić. Dla bezpieczeństwa, oczywiście – ich i własnego.


Asertywność – tak. Altruizm …?

O tym, że borsuki umieją o siebie zadbać widziałam w Niebieskiej Szkole wielokrotnie, bo i okazji było niemało. W kontekście permanentnego niedoboru (snu, odpoczynku, również bardziej atrakcyjnego jedzenia), załoga szkolna musiała opracować strategie uzupełniania braków i zapewniania sobie minimum dobrostanu. To, co wydało mi się dość znamienne, to fakt, iż te strategie miały zazwyczaj wektor do-siebie, do rzadkości natomiast należały zachowania solidarnościowe, które w trudnych warunkach rejsu wydawałyby się naturalne (mnie się wydają). Wśród takich zachowań widziałabym (a nie widziałam) zainteresowanie, czy wszyscy już jedli, zanim wezmę kolejny kotlet; siadanie w mesie tak, żeby wszyscy zmieścili się przy stole i nikt nie musiał podpierać ściany patrząc innym w talerz; dzielenie się słodyczami przywiezionymi z domu; pochylenie się nad kimś, kto gorzej znosi trudy. Granica pierwsza zatem: przekonanie, że asertywność nie wyklucza altruizmu. Można troszczyć się i o siebie i o innych. Cytowany wcześniej artykuł mówi o konieczności rozwijania u alf empatii. Jako zwolenniczka Paula Blooma powiem: bardziej uważności na drugą osobę i przekonania o wartości – każdego, nie tylko własnej.


Siedzi pani na moim miejscu …

… usłyszałam raz w mesie od 15-latki. W mesie było dużo wolnych miejsc, również przy tym samym stole. Po krótkiej wymianie argumentów (nieustępliwych) przesiadłam się, bo (i) jak alfy, mam wysokie poczucie sprawiedliwości, a ona tam faktycznie siedziała wcześniej, co udowodniła; (ii) uważam, że sam wiek (jestem prawie 4x starsza, ale nie jestem niedołężna) nie jest wystarczającym powodem do przyznawania przywilejów w zakresie, kto komu ma ustąpić. Jednocześnie sama, w wieku 15 lat (i później) uważałabym takie przeganianie od stołu osoby od siebie starszej za niestosowne. I – bez względu na wiek uczestników – widzę całe zdarzenie jako dowód małostkowości nastoletniego borsuka. Konkretne miejsce przy stole? Tylko dla zasady? Proszę was, drogie alfy, walczcie o swoje, ale wybierajcie bitwy, które warto toczyć. Drugą granicą niech zatem będzie wspomniana małostkowość, zwłaszcza ze względu ryzyko krindżu (dla starszego czytelnika: obciachu) towarzyszące upieraniu się przy błahostkach z nieustępliwością godną lepszej sprawy.


Wie pani, na czym polega pani problem?

„Za szybko pani mówi i nie mogę tego wszystkiego zanotować” – padła na niebieskiej lekcji uwaga pod adresem nauczycielki. Nie mnie, ale w mojej obecności, edukatorka we mnie nie mogła tego puścić płazem. Ale najpierw uwaga ogólna: notowanie pod dyktando jest złe. Wielu nauczycieli dyktuje notatki (i tego domagał się borsuk pod żaglami), dla wygody i świętego spokoju. Rozumiem, ale nie popieram. Za wartościowsze poznawczo uważam (i nie tylko ja) notowanie przy normalnym tempie wykładu, bo takie notatki wymagają wstępnej selekcji materiału która – w przeciwieństwie do pisania pod dyktando – jest formą uczenia się. Oczywiście natychmiast podzieliłam się tą refleksją na forum,  bo nie mogę znieść, jak ktoś nie wie, co jest dla niego dobre ;). Borsuk odparował, że „nie wszystko musi być jak za pani czasów.” Granica trzecia: bezrefleksyjne odrzucanie tego-co-kiedyś, tylko dlatego, że kiedyś-nie-teraz. To jest ten moment, kiedy pewność siebie i swoich racji jest zwyczajnie szkodliwa edukacyjnie, warto ją w sobie (czasem) zakwestionować.


Wolę być inteligentna niż mądra,

oświadczyła kolejna alfa. Przy innej okazji i na inny temat, ale możemy to potraktować jako odpowiedź na moje uwagi o tym, co jest a co nie jest szkodliwe edukacyjnie. Prześledźmy karierę tego stwierdzenia. Myślę, że na początku jest apoteoza słynnego myślenia poza schematami (out of the box) i przekonanie, iż – zwłaszcza w czasach powszechnego dostępu do wiedzy online – kreatywność, spryt życiowy i umiejętność znajdowania niestandardowych rozwiązań jest ważniejsza niż wiedza o. Jest w tym wiele prawdy, jest jednak i ta konstatacja, że z pustego i Salomon nie naleje, a myśleć out of the box może ktoś, kto ma to pudełko pełne (to akurat cytat za Howardem Gardnerem). Innymi słowy, żeby być kreatywnym, potrzeba tworzywa. Natomiast na końcu podróży z pustym pudełkiem jest czarna nora, w której siedzą antyszczepionkowcy, płaskoziemcy i narratorzy spiskowych teorii. I tu kolejna granica: zanim zakwestionujesz autorytet, napełnij pudełko, bo alternatywą może być wspomniana nora. Jest to przy okazji odpowiedź na pytanie:


Po co ja mam się tego wszystkiego uczyć?

Wszyscy uważni nauczyciele wiedzą, że to jest podstawowe pytanie. Bez odpowiedzi na nie uczeń ma prawo okazać lekceważenie dla stawianych mu wymagań. Borsuki – odważne, asertywne, szczere do bólu – są w tej sprawie szczególnie otwarte i nieustępliwe. Z jednej strony to dobrze, bo wszyscy ci (nauczyciele), którzy zadają bez sensu, dostają odpór. Ale z drugiej strony … mam wrażenie, ze mamy do czynienia z pokoleniem, które naprawdę trudno czymkolwiek zainteresować L Pamiętacie mój genialny pomysł z jednego z pierwszych wpisów? Ten o autorskiej szkole pod żaglami z zajęciami prowadzonymi przez nauczycieli-ekspertów? Już po publikacji dowiedziałam się, że w Niebieskiej Szkole już była siłaczka z takim pomysłem. Projekt padł, bo nie było zainteresowania uczniów. Wiem, wiem, sama pisałam, że choroba morska, że deprywacja snu, że przygnębienie. Ale to chyba nie są jedyne powody marazmu, który obserwowałam na różnych lekcjach. I mam taką niepopularną refleksję: nauczyciel nie musi stawać na głowie w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie „po co?”. Zwłaszcza, że to pytanie ma rzadko odpowiedź na teraz. Po co uczyć się wierszy na pamięć? Bo ćwiczenie tej funkcji poznawczej przyda się i na kolejnych etapach edukacji i na starość. Dlaczego mam zajmować się matematyką, jestem humanistą (sic!). Bo myślenie matematyczne to ważna umiejętność, która przydaje się w każdej sferze (dorosłego) życia. Po co my czytamy tego Reja? Z różnych powodów: żeby zrozumieć, co kiedyś dla ludzi było ważne i jak to artykułowali – żeby zobaczyć siebie w tym historyczno-kulturowym kontekście i coś zrozumieć; aby docenić kunszt języka – bardziej wyrafinowanych treści nie da się oddać językiem wiadomości tekstowych. To są odpowiedzi prawdziwe, ważne i … jednocześnie dla nastolatka niezrozumiałe, bo zbyt perspektywiczne. Borsuk nic na to nie może poradzić – tak działa jego mózg. Albo tak właśnie – jeszcze – jego mózg nie działa. Marek Kaczmarzyk pisze: „Najbardziej gwałtownie i najpóźniej proces [rozwoju mózgu] zachodzi w obszarach kory przedczołowej, odpowiedzialnych za wyższe funkcje mózgu, takie jak planowanie, świadome postrzeganie rzeczywistości i kontrola nad emocjami”. Ten sam Marek Kaczmarzyk, w wielu wideowykładach mówi, że dorośli (rodzice, nauczyciele) powinni rozumieć, że mózg nastolatka tak działa i okazywać cierpliwość wobec nieuchronnych w tym kontekście porażek wychowawczych. Dołożę do tego wymaganie wobec drugiej strony: wypełniając swoje pudełka, dorzućcie tam, drogie alfy, pakiet neuro (może być ten sam, który prof. Kaczmarzyk przygotował dla Waszych rodziców i nauczycieli). Pomoże Wam lepiej zrozumieć, jak działa Wasz mózg i jakie, w związku z tym, możecie mieć ograniczenia. Taki pakiet – mam nadzieję – ustawi kolejną granicę, na linii następującej refleksji: może czasem to, czego chcę nie do końca pokrywa się z tym czego potrzebuję? I może w tej drugiej sprawie warto zaufać autorytetom zamiast je kwestionować?


Gdzie kończy się borsukowanie

Borsukowanie jak opisane wyżej widoczne było u części uczniów, reszta nastoletniej załogi była naprawdę bardzo różna. Jedna wachta, na przykład, była bardzo dowcipna i obcowanie z nią było autentyczna przyjemnością, i towarzyską i intelektualną. Wiele osób było bardzo cichych, część z nich dopiero pracowała – również świadomie – nad swoją asertywnością. Część miała różne, bardzo niezwykłe czasem zainteresowania. Większość z nich w rozmowach 1-2-1 była ciepła, empatyczna, refleksyjna. Kilka osób martwiło się, że na rejsie stają się gorszymi ludźmi, co musiało być efektem pogłębionej autorefleksji. Czyli są alfy i alfy, i ta granica biegnie nieostro sugerując, że – być może – nie da się tego pokolenia – jak żadnego – skategoryzować do końca jednoznacznie. I jeszcze wrócę do alf, których zachowania w Niebieskiej Szkole były jak opisane w publikacjach – czyli można dla nich odhaczyć wszystkie punkty z prezentacji Joanny Mytnik. One też miały swoja granicę. Ich borsukowanie kończyło się tam, gdzie zaczynała się interakcja załogi szkolnej z zawodową, której alfy po prostu się bały (pisałam o tym w jednym z poprzednich wpisów). Najodważniejsi bywali asertywni, ale tylko szeptem, na użytek koleżeńskiej widowni. Wprost, głośno i otwarcie nikt nie mówił, co myśli, nikt nie był nieustępliwy, nie wyrażał swoich opinii, nie był pewien swoich racji i nie sprzeciwiał się autorytetom. Refleksję nad tym, co z tego wynika, zostawiam Czytelnikowi.


Post scriptum (Jacek)

Zacznę od kategorycznego stwierdzenia, że bez względu do której grupy należy młody człowiek, czy alfa / borsuk, czy millenials, czy pokolenie Y czy X, potrzebuje ram zachowania. Na każdym statku morskim, oceanicznym, slupie bądź żaglowcu fizyczną ramę stanowią rufa i burty statku. I tu mogę zakończyć swój wpis, bo resztę stanowią niekwestionowane zasady kodeksu morskiego, etyki, etosu żeglarza, i nade wszystko BEZPIECZEŃSTWA! Po kilku rozmowach z Anią (autorką postu), lekturze jej wpisów w blogu „A więc żegluj” opisujących doświadczenia z Niebieskiej Szkoły dochodzę do wniosków, że młodzież płynąca w tamtym rejsie sprowadziła nauczycieli do swojego poziomu i tam pokonała doświadczeniem…

Kim jest uczeń Niebieskiej Szkoły? W mojej ocenie – dzieckiem, któremu rodzice bądź opiekunowie zapłacili za dwa miesiące rejsu, zazwyczaj nie wyznaczając celu jakiemu taka przygoda ma on służyć. A kim mógłby być uczeń po rejsie z Niebieską Szkołą? Każdym! Dlaczego? dlatego, że to pokolenie nie boi się stawiać pytań, choć nie umie, niestety, przyjąć odpowiedzi innej, niż ta którą chce. I tu jest miejsce dla NAUCZYCIELA… nie tylko tego z pokładu STS Fryderyk Chopin.

218 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

留言


bottom of page